Schody z Kaplicy Loretto

Czy słyszeliście historię tajemniczych schodów, znajdujących się w samym centrum Santa Fe? Jeżeli nie to zapraszam do lektury!

Tajemnicza Historia Schodów w Kaplicy Loretto 

Był rok 1872, kiedy biskup archidiecezji Santa Fe ogłosił rozpoczęcie budowy kaplicy pod wezwaniem Matki Bożej Lekkiej, którą to miały opiekować się siostry z zakonu Loretto. Do prac projektowych, nad neogotycką kaplicą przystąpił znany wówczas francuski architekt Antoine Mouly. Kaplice ozdabiały liczne przypory i witraże a w założeniu miała przypominać ona paryską Sainte-Chapelle. Niestety architekt zmarł podczas prac wykończeniowych.

Szybko okazało się, że w kościele wciąż brakuje klatki schodowej prowadzącej na chór. Zaczęto głowić się jak wybrnąć z tego problemu, ponieważ standardowa murowana klatka schodowa mogła by zająć większą część niezbyt obszernej kaplicy. Rozważano nawet postawienie drabiny prowadzącej na chór, jednak biorąc pod uwagę długie habity Sióstr Loretanek, rozwiązanie to zostało odrzucone. Wszystko wskazywało na to, że chór pozostanie miejscem nieużywanym.

Jak głosi legenda siostry postanowiły przejąć sprawy w swoje ręce i przystąpiły do modlitwy. Przez dziewięć długich dni uparcie trwały w modlitwie do św. Józefa, którego prosiły o rozwiązanie tego nietypowego problemu. I nagle u drzwi kaplicy pojawił się nieznajomy, nosił podarte ubranie i oględnie mówiąc nie wyglądał najlepiej. Jednakże zdeklarował się on siostrom, że podejmie się zadania wybudowania drewnianych schodów prowadzących na chór, prace swoją wykona w ciągu trzech miesięcy, jednakże wymagał będzie od nich prywatności w związku z czym przez owe trzy miesiące nikt nie będzie miał prawa wchodzić do kaplicy i przyglądać się jego pracy.

Siostry spojrzały niepewnie na jego prymitywne narzędzia, ale nie mając większego wyboru przystały na propozycję. Kaplicę zamknięto a nieznajomy zabrał się do pracy. Po trzech miesiącach odgłosy prac ustały lecz nikt nie miał odwagi wejść do środka. W końcu jedna z sióstr odważyła się na to i po otwarciu drzwi ukazał jej się widok schodów jakich jeszcze nikt do tej pory nie oglądał. Po nieznajomym natomiast ślad zaginął. Nikt nie wiedział skąd przyszedł ani dokąd poszedł. Jak twierdzą siostry

Wielu świadków po obejrzeniu schodów poczuło, że musiałby być one wykonane przez samego św. Józefa i są one niezaprzeczalnym cudemSiostry Loretanki z Santa Fe

Nieco fizyki

Drewniana klatka schodowa w kształcie helisy liczy sobie ok 6,5 m wysokości i 33 stopnie. Obecnie schody wyposażone są w zamontowaną w późniejszym okresie balustradę, która zamocowana jest do ściany kaplicy i słupa, jednakże pierwotna konstrukcja była w pełni samonośna. Co ciekawe klatka nie posiada centralnego słupa a do jej budowy nie użyto ponoć ani jednego gwoździa. Wszystkie połączenia wykonane zostały przy użyciu drewnianych kołków oraz połączeń ciesielskich. Ciekawe jest również drewno użyte do ich budowy, jest to gatunek wolno rosnącego świerku o bardzo dużej gęstości nie występującego w Nowym Meksyku a najbliższe drzewa o podobnej strukturze rosną na… Alasce.

Czy ta konstrukcja przeczy prawom fizyki? Nie do końca, brakująca kolumna wsporcza została zatąpiona przez bardzo ciasno zakrzywione deski policzkowe, a obecnie klatkę schodową stabilizują wcześniej wspomniane połączenia balustrady ze ścianami. Nie zmienia to jednak faktu, że schody są majstersztykiem ciesielskim. W obecnych czasach użwając specjalistycznych programów obliczeniowych oraz środowiska CAD z pewnością poradzilibyśmy sobie z projektem takiej klatki, ale czy znaleźlibyśmy jeszcze cieślę zdolnego do ich wykonania bez użycia narzędzi elektrycznych i dobrego projektu?

 

 

  1. ten kto pod joł się tak karkołomnej pracy miał mistrza. jednak musiał mieć wiedzę nie tylko ciesielską ale musiał znać się na fizyce żeby utrzymać równowagę konstrukcyjną

  2. Jeśli to był faktycznie święty Józef, to by znaczyło że przejście z drugiego wymiaru jest możliwe.

Czekamy na Twój komentarz !

%d bloggers like this: