Islandia Południowa co zwiedzić
Wodospad Seljalandsfoss latem
Wstajemy wczesnym rankiem i ruszamy na zachód, naszym pierwszym przystankiem jest wodospad Seljalandsfoss. Wodospad ten jest o tyle ciekawy, że za spadającymi kaskadami wody, znajdziemy małą ścieżkę. Widoki na wodospad z tej perspektywy są imponujące. Jadąc ‘jedynką’ wodospad widać już z daleka, więc na pewno go nie przegapicie! Przy wodospadzie znajduje się całkiem spory parking, z którego na miejsce biegnie ścieżka. Już z oddali słychać huk spadającej wody a unosząca się znad wodospadu mgiełka płynnie łączy się z padającą mżawką.
Pogoda na południu nie zachwyca. Niebo zaciągnięte ciężkimi stalowymi chmurami kontrastuje z otaczającą nas zielenią. Pomimo tego, wodospad wygląda olśniewająco. O tej godzinie nie dotarły jeszcze na miejsce autobusy z turystami, więc ‘oblężenie’ tego miejsca jest umiarkowane. Powoli wspinamy się na schody, z których roztacza się spektakularny widok.
Jeżeli mielibyście chwilę czasu to w niedalekiej odległości od wodospadu Seljalandsfoss znajduje się wodospad Gljúfrabúi.
Wodospad Skógafoss latem
W końcu docieramy do wodospadu Skógafoss. Możemy go podziwiać z dwóch perspektyw. Podchodząc z dołu widzimy ryczącą masę wody staczającą się w dół i rozbijającą u podnóża góry. Już z odległości kilkudziesięciu metrów uderzy w nas unosząca się wszędzie zimna mgła, która stawać się będzie gęstsza z każdym, zbliżającym nas do wodospadu, krokiem.
Po prawej stronie widzimy trasę wiodącą w górę po łagodnym zboczu. Jego łagodność, kontrastująca z pionową ścianą, przez którą przetacza się wodospad jest pozorna. Droga na szczyt po niezliczonej ilości schodów jest sporym wyzwaniem.
Czarna Plaża Reynisfjara
Tuż za plażą znajdują się Vik i Myrdal, gdzie możecie zatrzymać się na posiłek. Pamiętajmy również o innej stronie tego miejsca. Zafascynowani krajobrazem turyści często zapominają o potędze oceanu. Fale w tym miejscu bywają zdradliwe, niejednokrotnie zdarzyło się, że potężna fala zalała niemal całą plażę, porywając ze sobą turystów. Dlatego pamiętajcie by zawsze mieć ocean na oku i nie zbliżać się zbytnio do linii wody. Wystarczy kilka sekund nieuwagi i możemy zostać pochłonięci przez ocean.
Najsłynniejszy kanion Islandii Fjaðrárgljúfur latem
Jest to chyba najpiękniejszy kanion jaki mieliśmy okazję widzieć na islandii. Aby do niego dotrzeć, musimy zjechać z głównej drogi, by kilku kilometrach dotrzeć do małego parkingu. Kilkuminutowy spacer prowadzi nas do niesamowitego punktu widokowego.
Jadąc przez te okolice naszą uwagę przykuwają pola lawy pokryte mchem. Widok jest tak abstrakcyjny, że nie sposób oderwać od niego wzroku. Po obu stronach drogi widzimy porozrzucane ostre kamienie, powstałe z zastygłej lawy, pokryte seledynowym ‘kożuchem’ puszystych mchów. Ten widok chyba już na zawsze będzie naszym pierwszym skojarzeniem związanym z Islandią. Chyba tylko w Stanach kaniony bywają równie spektakularne!
Lodowa Laguna Jökulsárlón
Wieczorem docieramy do Lodowej Laguny powstałej z topiącego się lodowca Vatnajökull. Właściwie dojeżdżając do tego miejsca nie mieliśmy pojęcia czego się spodziewać. Wyjeżdżając z za zakrętu pojawia się przed nami most. Coś przykuwa naszą uwagę. To potężne bloki lodu pływające po jeziorze. Na zewnątrz pada deszcz, nad nami prawie czarne niebo, z niezliczoną ilością warstw chmur, lecz po lewej stronie jasno-niebieskie bloki lodowca wyglądają jak ogromne abstrakcyjne turkusy. Widok jest tak niesamowity, że prawie wbija nas w ziemie.
Będąc nad laguną warto wybrać się na rejs wrażenia, jakie dostarczą nam śmigające między górami lodowymi motorówki będzie na pewno niezapomnianym przeżyciem!
Przed nami ponad 200 km drogi do miasteczka Stöðvarfjörður, w którym mamy nocleg. Gdzieś w połowie drogi, przez chmury przedziera się słońce… jak to przed jedenastą w nocy. Tuż przed Stöðvarfjörður główna droga wyspy zamienia się w szutrówkę. Taka to jest właśnie Islandia! Po jedenastej docieramy do hotelu. Sam nie wiem co było gorsze wiejący z taką siłą wiatr, który sprawiał, że trudno było ustać na nogach, czy zacinający deszcz. Po kilku chwilach pojawił się właściciel, którzy zaprosił nas do hotelu. Chwiejąc się na nogach, napomknąłem, że przykro nam z powodu ‘lekkiego’ spóźnienia, ale pogoda była na prawdę okropna! Sympatyczny właściciel spojrzał na nas z politowaniem i uśmiechnął się od ucha do ucha. Islandzka gościnność jest chyba równie wielka jak ta z południa Włoch!
Przed nami droga na północ.