Zimowy Weekend w Bergen

Bergen

Dzień 1

Lądujemy w Bergen. Dochodzi godzina 9 rano i jest ciemno. Po chwili odbieramy bagaże i wychodzimy do głównej hali wejściowej. Tuż po prawej stronie znajduje się biuro informacji gdzie odbieramy zamówioną wcześniej Bergen Card. Karta ta uprawnia nas do bezpłatnego zwiedzania wielu muzeów, licznych zniżek oraz darmowego przejazdu komunikacją miejską. W tym linią Light Rail prowadzącą z lotniska do centrum miasta. Wychodząc z lotniska, dostrzegamy ruchome schody prowadzące na peron, z którego co 10 min odjeżdża kolejka. Po kilku minutach oczekiwania wsiadamy do środka i pędzimy do Bergen. Podróż trwa ok 45 minut. Do miasta docieramy przed godziną 10, gdzieś na zachodzie niebo nieco się rozjaśnia zwiastując powolne nadejście dnia.

Miasto wygląda bardzo ładnie i jest świetnie skomunikowane. Wysiadamy z kolejki tuż obok dworca kolejowego, nasz hotel znajduje się po jego przeciwnej stronie. Przechodzimy przez teren dworca. Nie jest zbyt duży ot dwa perony, kilka sklepów i punkt informacji turystycznej. Po chwili docieramy do hotelu.

Dzień wstaje bardzo powoli. A światło sączy się nieśmiało przez poranne zamglone niebo. Po krótkim spacerze docieramy na nadbrzeże. Otacza nas zabytkowa drewniana zabudowa. Pomimo tego, że mamy środek zimy w mieście nie ma śniegu a temperatura jest dodatnia. Kierujemy się ku Bryggen, dzielnicy portowej, słynącej z przepięknych kolorowych drewnianych domów. W zasadzie nieodłącznego elementu każdej pocztówki z Bergen. 


Turystów na szczęście jest jak na lekarstwo, nie licząc wesołej ekipy chińczyków, którzy z godną podziwu determinacją wchodzą niemal zawsze w obiektyw aparatu, strzelając sobie selfie z użyciem selfiesticktów. Skręcamy w boczną uliczkę. Jest już prawie 10 przed południem a słońca jakoś tak nie wiele. Niby niebo robi się jasne, ale tarczy słonecznej jak nie było tak nie ma! Jeszcze mniej dociera go do bocznych zaułków oświetlonych ciepłym światłem lamp odbijających się od kolorowych, drewnianych elewacji domów. Drewniana architektura miasta portowego ma swój własny unikalny klimat, wszędzie widzimy nadbudówki, wychylające się z budynków, drewniane wsporniki i niekończące się ciągi drewnianych schodów. W tym świetle wszystko to wygląda na prawdę bajecznie.

Na małym placyku, za budynkami odnajdujemy starą studnię i rzeźbę ryby, lekko przysypiając po wczesnym locie, suniemy powoli do muzeum Hanzy. Znajduje się ono w jednym z najstarszych budynków w mieście. Jego wystrój pochodzi niemal w całości z XVIII wieku. Zbiory muzeum obejmują okres hanzeatycki w Bergen. Niemiecki gildia kupców utworzył w Bryggen biuro zagraniczne w 1360 roku. W ciągu następnych czterech wieków miejsce to ulegało rozbudowie. Jako, że w Bryggen nie wolno było używać ognia gotowanie jedzenia odbywało się w Schøtstuene, będące również częścią muzeum. 

 

 

Obecny budynek został wzniesiony po pożarze w 1702 roku, kiedy to spłonęła większość centrum Bergen. Muzeum powstało, w 1872 roku, w budynku należącym do kupca Johana Wilhelma Olsena. W miarę powiększania się kolekcji dobudowano do niego budynek Murtasken, który zbudowany został na  podstawie rysunku architekta Conrada Fredrika von der Lippe (1833-1901). W muzeum znajduje się autentyczny pokój handlowy, w tym biuro kupieckie, oraz miejsca do spania dla chłopców wraz z  pokojem gościnnym.

Spacerując po muzeum, niemal przenosimy się w tamte czasy. Nadal miejsce to wypełnione jest zapachem suszonych ryb. Budynek wciąż jest nieogrzewany, tym łatwiej jednak jesteśmy w stanie uzmysłowić sobie jakim wyzwaniem było życie w tamtych czasach, w portach takich jak Bergen. 

Wychodząc z muzeum, skręcamy w lewo by po chwili dotrzeć do kasy biletowej kolejki Fløibanen funicular by dostać się na szczyt Mount Fløyen. Kolejka przypomina tą znaną z Gubałówki. Widoki jednakże są nieco inne. Z każdym metrem otwiera się przed nami wspaniała panorama górskiego Bergen oraz wcinających się głęboko w ląd fiordów. 

Na samym szczycie wzgórze pokryte jest białym puchem. Śnieg jest na prawdę olśniewająco biały i czysty, a w jego kryształkach odbijają się promienie zachodzącego już słońca. Tak o tej porze roku dzień jej tutaj wyjątkowo, krótki. Nam jednak pierwszy dzień pobytu w mieście na prawdę się udał. Od rana do wieczora świeciło piękne, sunące nisko nad horyzontem, słońce. 

Dzień 2

Kolejny dzień nie jest już taki śliczny. Od rana niebo spowite jest gęstymi chmurami, z których zaczyna padać mżawka. Nie przeszkadza nam to jednak w zwiedzaniu miasta. Raźnym krokiem zmierzamy w kierunku nadbrzeża. Tam sprawdzamy, czy dostępne są jeszcze wycieczki na pobliskie fiordy. Szybko okazuje się, że będąc 15 minut przed odpłynięciem promu wycieczkowego, możemy mieć mały problem ze znalezieniem miejsca. Nawet będąc tutaj w środku zimy. Po krótkiej naradzie decydujemy się na wycieczkę odbywającą się o godzinie 14. Niestety oznacza to, że będziemy wracać do Bergen już po zmroku. Co zrobić. Może i to będzie miało swoje zalety!

Mając do dyspozycji kilka godzin udajemy się do Akwarium, znajdującym się na końcu cypla. Po drodze mijamy rybny market, podziwiając rodzime owoce morza. Chyba największe wrażenie robią na nas kraby królewskie, krótko mówiąc są gigantyczne. 

Po krótkim spacerze docieramy do akwarium. Z zewnątrz nie wygląda okazale. W środku okazuje się jednak znacznie większe. Znajdziemy w nim nie tylko różnorodne ryby, foki, mały szklany tunel z przepływającymi na głową rekinami ( no może rekinkami, bo mierzą sobie one nie więcej niż metr) ale również okazałą salę z owadami i gadami z różnych zakątków świata. W tym sympatyczne ptaszniki i czarne wdowy! Na zewnątrz znajdujemy wesołe stado pingwinów, przy okazji trafiając w ich porę karmienia.

Po drodze odwiedzamy jeszcze jedną atrakcję zimowego Bergen. Wystawę piernikowego miasta. Całe Bergen zostało odtworzone w całkiem sporej sali, przygotowano, wzgórza okalające miasta, zatoki, a także miejską zabudowę w całości wykonaną z piernika. Piernikowe miasteczko wygląda przepięknie!

Wracając na nadbrzeże odkrywamy prześliczną uliczkę ciągnącą się w zasadzie aż do centrum. Będąc w Bergen polecamy mały spacer w tej właśnie okolicy. Uliczka ta nosi nazwę Fredriksbergsgatan. 

Równo o 14:00 odpływamy z nadbrzeża szybką wycieczkową łodzią i to była chyba najlepsza decyzja dnia. Całe miasto kryje się w chmurach a rzęsisty deszcz zamieniający się w śnieg okrywa miasto szczelną mokrą kołderką. My jednak suniemy przed siebie pozostawiając paskudną pogodę za nami. Przepływamy pod imponującym mostem i powoli wpływamy w pierwsze fiordy. Widoczki są po prostu cudne. Odbijające się w wodzie kolorowe domki, pokryte śniegiem wzgórza i oświetlone zachodzącym słońcem niebo, sprawiają na prawdę kosmiczne wrażenie. 

 

 

Już po zmroku docieramy do miasta. Mokre ulice odbijają światła wystaw i latarni. Pomimo chłodu i wiejącego od morza wiatru miasto wygląda zjawiskowo. Spacerujemy wąskimi ulicami miasta podziwiając jego oryginalną zabudowę. Mamy w planach wizytę w muzeum KODE, z kolekcją obrazów Edvard Munch’a, szybko okazuje się, że muzeum w okresie świąteczno – noworocznym jest nieczynne. Wieczorem docieramy do Hotelu. 

Dzień 3

Dzisiaj czeka nas nie lada wycieczka! Wczesnym rankiem ruszamy na wyprawę na jeden z najpiękniejszych norweskich fiordów – Nærøyfjord położony pomiędzy Flam a Gudvangen. Na naszą wyprawę ruszamy pociągiem, którym docieramy do Voss. Stamtąd autobusem ruszamy w kierunku Gudvangen, gdzie wchodzimy na wycieczkowy prom, który płynie do do Flam, ukazując nam piękno zimowego Nærøyfjord. Z Flam ruszamy pociągiem do Myrdal jedną z najbardziej widowiskowych tras świata!

Linia kolejowa prowadzi z poziomu morza na wysokość około 850 m n.p.m., pokonując liczne doliny i dostarczając wspaniałych widoków. Jeżeli będziecie wybierać się do Bergen, po prostu musicie przejechać się tym odcinkiem drogi. Już sama trasa z Bergen do Voss robi wrażenie, ale ta z Flam do Myrdal jest bo prostu niewiarygodna. Ostatni odcinek z Myrdal do Bergen również pokonujemy pociągiem by do miasta dotrzeć około godziny 18:00. 

Całą trasę jesteście w stanie zorganizować sobie sami, bądź wykupić przejazdy w całości na stronie https://www.norwaynutshell.com/. Zakupując wycieczkę przez internet, komplet biletów na pociąg, autobus oraz prom odbieramy na dworcu w Bergen podając numer zamówienia, który po zakupie otrzymujemy w mailu. Wycieczka nie posiada przewodnika, ale też i zgubić nie będziemy się mieli gdzie. Całość jest świetnie zorganizowana a przejazdy na pewno nie będą stanowić dla Was problemu. 

 

 

Niestety nasza przygoda w Bergen kończy się dnia kolejnego. Rano kupujemy bilety na Light Rail’a i zmierzamy na lotnisko, by po niecałych dwóch godzinach lotu wylądować w Polsce. 

Informacje

Do Bergen najłatwiej dostaniecie się linią Wizzair. Nam udało się zarezerwować bilety w obie strony w cenie ok 110zł. Bardzo przydatnym będzie zakup Bergen Card

Kartę możemy otrzymać pocztą do domu ( dodatkowa opłata za wysyłkę) bądź odebrać ją na lotnisku lub w biurze informacji turystycznej w centrum. Najwygodniej odebrać ją będzie na lotnisku, na stanowisku informacji turystycznej. Biuro to odnajdziemy po wyjściu na główną halę lotniska po stronie lewej. 

Posiadając Bergen Card uprawnieni jesteśmy do skorzystania z miejskiej infrastruktury transportowej w tym z kolejki Light Rail, oraz licznych zniżek przy zakupie wycieczek, bądź przy wstępnie do muzeum Hanzy. Wstępy do pozostałych muzeów, wyjazd kolejką oraz Akwarium ( akwarium w okresie zimowym), wliczone są w cenie karty. Tak więc jej zakup zwróci nam się bardzo szybko i pozwoli sporo zaoszczędzić. Wszystkie atrakcje odnajdziecie na stronie karty

Jeżeli chodzi o hotel, to my skorzystaliśmy z Zander Z hotel, który położony jest tuż przy stacji kolejowej. Jego położenie jest w zasadzie idealne, zwłaszcza jeżeli planujecie wycieczki pociągiem. Tuż obok dworca znajduje się również przystanek Light Rail, dzięki temu w hotelu możemy znaleźć się dosłownie w kilka minut po wyjściu z kolejki. Sam hotel również jest świetny, z bardzo smacznym śniadaniem. Polecamy!

    • @nighthunter says:

      Witaj!

      Kartę zamawialiśmy na stronie http://booking.visitbergen.com Do wyboru opcja 24,48 i 72h.
      Za kartę płaciliśmy przez internet kartą kredytową w NOR (przelicznik zależy od karty) Bergen Card chyba najlepiej odebrać przy wyjściu z lotniska 🙂

    • @nighthunter says:

      Północy jeszcze nie zwiedzaliśmy, zastanawiamy się nad latem tego roku ale zobaczymy co wyjdzie z planów 🙂

Czekamy na Twój komentarz !

%d bloggers like this: