Kanion Antylopy
W zasadzie można by zacząć tak, miliony lat temu gdzieś pod koniec późnego Triasu, lub wczesnej Kredy, na terenie obecnego Utah rozpoczął się proces tworzenia piaskowca Navajo. Niewiele by z tego wynikało, gdyby nie fakt, że płynąca przez te tereny woda wyczarowała z naszego piaskowca bajeczne i unikalne kształty.
W Utah znajdziemy wiele miejsc, które sprawią, że nasze szczęki opadną z głuchym łomotem. Fantazyjne kolory i formacje sprawią, że będziemy zadawać sobie pytanie, czy na to co widzę dzieje się na prawdę? Dzisiaj chciałbym zabrać Was do jednego z takich właśnie miejsc. Niedaleko małego miasteczka Page, leżącego w spieczonej słońcem Arizonie, na terenie rezerwatu Navajo znajduje się prawdziwy skarb.
Zanim jednak do niego dotrzemy, będąc w Page warto przystanąć na chwilę w innym miejscu. Tuż przed miasteczkiem, zatrzymujemy samochód na niepozornym parkingu. Ot kilka wbitych w ziemię palików, z rzadka porośnięty kępami trawy teren i wąska wydeptana ścieżka prowadząca zdawać by się mogło donikąd. Ścieżka biegnie nieco pod górę, nad horyzontem zbierają się czarne monsunowe chmury. Nagle kompletnie niespodziewanie zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na miejscu. A naszym oczom ukazuje się taki oto widok.
To jedno z wielu ‘o wow!’ miejsc w Stanach. Ale nie nasz główny powód wizyty w Page. Samo miasteczko wygląda nieco sennie. Ot typowe amerykańskie skupisko niskiej zabudowy i szerokich ulic, usiane licznymi motelami. W jednym z nich spędzamy noc. Rankiem skoro świt udajemy się na poszukiwania biura prowadzonego przez Navajo.
W końcu odnajdujemy jedno z nich. Kupując wycieczkę nie spodziewamy się nawet jakie skarby skrywa pobliski zakątek pustyni. Wkrótce po wykupieniu biletów pojawia się terenowa ciężarówka.
Na miejsce docieramy przed południem. Jeżeli również planujecie wyjazd w ter rejony to zróbcie to najlepiej poza sezonem. W okresie letnim nasz wizyta może nieco stracić na uroku. Nie z powodu samego miejsca, które jest po prostu piękne, lecz przez tysiące par oczu pragnących zobaczyć dokładnie to samo co my.
Wjeżdżamy na teren rezerwatu, wiozący nas Indianin opowiada z żalem o tym, jak jego dzieci tracą powoli kontakt z kulturą plemienia, a nauka języka Navajo wydaje się im być bezcelowa. Narzekając na ceny proponowane przez Indian za oprowadzenie po ich ziemiach, nie tylko tutaj ale i w innych rejonach Stanów i Kanady, pamiętajmy o ich historii i o tym, że dla wielu z nich turystyka stanowi jedyne źródło utrzymania.
Teren nie wydaje się być zbyt ciekawy, piaszczysta czerwona ziemia otacza nas z każdej strony, gdzieś za zakrętem wyłaniają się małe niezbyt ciekawe skały. Podjeżdżamy do krawędzi skał. Samochód zatrzymuje się i wysiadamy na zewnątrz. Przed nami w skalna ściana a w niej wąska szczelina do której rozpoczynamy krótki spacer.
Tuż przy wejściu na skalnym kamieniu siedzi zadowolona jaszczurka łypiąc na nas swoim czarnym, błyszczącym okiem.
Wchodzimy w głąb kanionu. Wąskie wypolerowane skały piaskowca Navajo wydają się błyszczeć w przenikających promieniach słońca. Z każdym krokiem, szczelina nas nami staje się jednak węższa, by już po chwili docierały do nas tylko pojedyncze słupy światła rozświetlające otaczające nas skały
Ze skalnych półek zsuwa się piasek tworząc magiczne wodospady piasku. Stoimy w milczeniu i lekkim osłupieniu. To miejsce wydaje się być magiczne. Gdyby nie wyłaniająca się z za zakrętu grupa chińskich turystów powiedział bym, że znaleźliśmy się właśnie na innej planecie.
Tuż za zakrętem Kanion Antylopy ukazuje swoje prawdziwe piękno
W kanionie można spędzić wiele godzin. Składa się on z dwóch części: górną (Upper Antelope Canyon) oraz dolną (Lower Antelope Canyon). Część górna jest znacznie bardziej oblegana przez turystów, znajduje się na południe od dolnego kanionu, dostępna jest z przewodnikiem po uprzedniej przejażdżce samochodem wycieczkowym.
Lower Antelope Canyon dostępny jest z przewodnikiem, znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Jeziora Powella i jest dłuższy niż górny kanion. Wchodzi się do niego i wychodzi po kilku stalowych drabinach. Wiązki światła pojawiające się w kanionie w godzinach rannych można zaobserwować od 15 marca do 7 października każdego roku. Cały kanion znajduje się na jednym poziomie i nie wymaga wspinaczki. Jego oświetlenie najkorzystniejsze jest we wczesnych godzinach rannych. Głębokość tego kanionu sięga nieco ponad 30 metrów, a szerokość nie przekracza kilku metrów.
Oba kaniony znajdują się pod opieką The Navajo Parks and Recreation Department.
Aby zobaczyć oba, warto zarezerwować sobie na zwiedzanie pełny dzień. Jeżeli chcielibyśmy zobaczyć tylko część dolną spokojnie możemy założyć na to pół dnia. Warto pamiętać, że najlepsze efekty świetlne będziemy mogli obserwować w okolicy południa. Wtedy to do wnętrza kanionu wpadać będą spektakularne świetlne słupy a gra kolorów będzie najbardziej efektowna.
Uważajmy jednak na pogodę. Kanion ten jak zresztą wiele mu podobnych podczas ulewnych deszczów może stać się śmiertelną pułapką!
Andrzej Pawłowicz says:
Coś wspaniałego. Do tej pory powtarzałem, że dopóki Amerykanie nie zniosą wiz moja noga tam nie postanie:) Ale po Waszym tekście i zdjęciach chyba zmienię zdanie. Nie zobaczyć czegoś takiego na żywo przed opuszczeniem tego padołu łez to byłby niewybaczalny błąd:) Pozdrawiam i gratuluję.
@nighthunter says:
Bardzo dziękujemy za ciepłe słowa Panie Andrzeju! Stany polecam z całego serca to na prawdę piękny kraj wart odwiedzenia. Ciężko go w ogóle porównać z jakimkolwiek innym miejscem na ziemi. Rankiem można jechać przez pustynię przy temperaturze przekraczającej 40st, a po południu bawić się śniegiem na ponad 3 tys metrów 🙂 Pozdrawiamy!