Roswell Był gorący lipcowy wieczór. Palące słońce Nowego Meksyku zaszło kilka godzin wcześniej a pan Dan Wilmot wraz z żoną usiedli na tarasie swojego domu by zaczerpnąć nieco świeżego wieczornego powietrza. Wiał lekki suchy pustynny wiatr, gdzieś z oddali dobiegało szczekanie psa, a na niebie jarzyły się miliony gwiazd. Nagle tą sielankową scenę zakłóciło dziwne zdarzenie. Patrząc na niebo pan …
Czytaj dalej...