Przez Słowację i Węgry

Jeżeli zastanawiacie się co można zobaczyć i jak spędzić tydzień wakacji, tutaj artykuł może być dla Was inspiracją. Jak to zwykle z naszymi pomysłami bywa, pojawiają się w ostatniej chwili. Jako, że pogoda w Polsce zapowiadała się niezbyt pewnie, a naszym głównym kryterium  było maksymalne wykorzystanie ciepłego lata, spojrzeliśmy ku południowym rejonom Europy.

Liptowska Mara

Liptowska Mara

Nie chcieliśmy spędzać, zbyt wiele czasu w samochodzie ale zależało nam na spędzeniu ostatnich dni lata nad wodą i to najlepiej ciepłą :). Wybór nie był łatwy. Koniec końców, zdecydowaliśmy się na na mały objazd Słowacji i Węgier. Aby przejazdy nie były zbyt długie podzieliliśmy nasz wyjazd na kilka odcinków.

 

Liptowski Mikulasz

Pierwszego dnia odwiedziliśmy Liptowski Mikulasz. Tutaj na pewno nie będziemy się nudzić. Niedaleko miasta znajduje się zbiornik wodny – Liptowska Mara, możemy tutaj spędzić czas bardzo aktywnie. Zbiornik powstał pod koniec lat 60-tych, po wybudowaniu zapory na rzece Wag. W zaporze zainstalowano także 4 turbiny wodne, o łącznej mocy 200 MW, zbiornik, ten pełni również funkcję przeciwpowodziową. Jednak dla nas to przede wszystkim świetny teren rekreacyjny. Możemy tutaj skorzystać z szerokiej oferty związanej z wypożyczeniem sprzętu wodnego, czy też spędzić po prostu czas na wodą. 

Podczas budowy zbiornika zalanych zostało kilka wsi. Znajdujące się tam zabytkowe budynki, przeniesiono do utworzonego nieopodal  Muzeum Wsi Liptowskiej w Przybylinie. 

Miejscami, które jednakże, przyciągają do Liptowskiego Mikulasza są Tatralandia oraz Dino Park Beseniova. Tutaj korzystając z oferty gorących źródeł, możemy spędzić praktycznie cały dzień. Do dyspozycji będziemy mieli zjeżdżalnie, sztuczną falę (Beseniova), gorące baseny termalne, oraz wiele innych atrakcji.

Ale jeżeli chcieli byśmy spędzić czas nieco inaczej również nie będzie z tym problemu. Osobiście polecam wizytę w przepięknej Demianowskiej Jaskini Swobody. Możemy również wybrać się do pobliskiej Demianowskiej Jaskini Lodowej, czy też spędzić aktywnie dzień na jednym z wielu szlaków, bądź też wjechać na Chopok. Na prawdę nie sposób się tutaj nudzić. 

Jeżeli chodzi o nocleg to polecam Wam położoną nieco na północ w stosunku do Mikulasza, miejscowość Bobrovec. Tam znajduje się nasz ulubiony pensjonacik Penzion Manderlak. a to co najbardziej w nim lubimy to wspaniała atmosfera, niesamowici właściciele oraz przepyszne pizze serwowane prosto z pieca. Po dniu pełnym wrażeń, nie ma nic lepszego niż gorąca pizza i zimne lane piwo!

Heviz

Po dwóch aktywnych dniach na Słowacji ruszamy dalej na południe, naszym celem jest położona tuż przy jeziorze Balaton mała turystyczna miejscowość Heviz. Dlaczego właśnie tam? Już wyjaśniam. W Heviz właśnie znajduje się jedno z największych w Europie jezior termalnych. Powstało ono w kalderze wygasłego wulkanu. Jezioro zasilane jest termalnym źródłem, o wydajności 410 litrów na sekundę a to sprawia, że woda w całym jeziorze, o powierzchni 4,4 ha i głębokość do 38,5 metra, wymieniana jest raz na niecałe trzy dni. Jej temperatura nie spada nigdy poniżej 26 stopni Celsjusza, a latem osiągnąć może nawet dziesięć stopni więcej.

Wokół jeziora znajduje się śliczny ośrodek utrzymany w stylu XIX wiecznego kurortu. Nie ma w tym nic dziwnego bo kurort powstał właśnie na początku wieku XIX, a właściwie jego początki sięgają nieco wcześniej bo roku 1795, kiedy to  Hrabia György Festetics I. wybudował  pierwsza łaźnię, która z czasem zamieniła się w osadę kąpieliskową, choć właściwości uzdrowiskowe wód Jeziora Gyógy znane już były w czasach Starożytnego Rzymu.

Inną ciekawostką związaną z jeziorem jest fakt, że stanowi on wspaniałą oazę dla tropikalnych lotosów. Indyjska lilia wodna została  sprowadzona przez  profesora Akademii Ekonomicznej w Keszthely, Sándora Lovassy, w 1898 roku. Co ciekawe ta roślina stała się właśnie godłem miasta.

Będąc w Heviz warto również odwiedzić Jezioro Balaton. Jezioro płytkie nagrzane gorącym słońcem może być nie lada atrakcją nie tylko dla dorosłych ale również i dla dzieci. Jego płytkie wody, brzegi pełne uroczych zakątków, urocze miejscowości, wspaniałe jedzenie sprawią, że nasz pobyt będzie z pewnością udany. 

Balaton

Brzegi Balatonu nieco różnią się od siebie, my wybraliśmy jego północny brzeg, zielony, pełen winnic i uroczych miejscowości. Jedną z nich było Badascony, gdzie znaleźliśmy całkiem przyjemną plażę… porośniętą równo przystrzyżoną trawą. I tutaj mała uwaga. Parkując na jakimkolwiek parking na Węgrzech dobrze jest mieć monety. Bez tego stracimy sporo czasu szukając miejsca, w którym będziemy mogli rozmienić pieniądze. 

Kolejnym punktem wycieczki był malowniczy przylądek Tihany, z malowniczą miejscowością o tej samej nazwie. Kolorowe malowane domki, wszechobecna lawenda i suszona papryka. Restauracje serwujące lokalne przysmaki i śliczne widoki na lekko zaniedbanym końcu półwyspu. Tak w skrócie można opisać Tihany. Warto wjechać tutaj chociaż na chwilę i poczuć atmosferę tego miejsca. 

 

Jeżeli szukamy nieco większej turystycznej miejscowości pełnej sklepów dyskotek i życia nocnego z pewnością nie zawiedzie nas kolorowe Balaton Fured. Ten mały kurort przypomina te nadmorskie. Gorąca atmosfera, malownicza marina pełna jachtów, deptak oraz mnóstwo kawiarni, restauracji, ulicznych straganów, połączona ze starym Austrowęgierskim stylem, tak własnie wygląda to miasteczko.

 

 

Późnym wieczorem wracamy do naszego małego hoteliku. Jeżeli szukacie fajnego miejsca na nocleg w Heviz możemy polecić Vesta Apartments, Miejsce jest na prawdę urocze, położone całkiem niedaleko termalnego jeziora i szczerze mówiąc było to jedno z fajniejszych miejsc, gdzie mieliśmy przyjemność nocować.

Szentendere

Wyjeżdżając z Heviz mieliśmy mały dylemat. Zależało nam na wizycie w Budapeszcie ale po, chwili zastanowienia doszliśmy do wniosku, że zwiedzanie stolicy Węgier w pół dnia większego sensu nie ma, tak więc Budapeszt trafił na naszą listę ‘do odwiedzenia później’. Decyzję było nam o tyle łatwiej podjąć, że obok Budapesztu znajduje się maleńka miejscowość Szentendere. Co o niej można powiedzieć? Najbliżej jej chyba do naszego Kazimierza. Malownicze uliczki, restauracje, sklepy z rzemiosłem. Do Szentendere położonego nad Dunajem dopływają również codziennie promy z Budapesztu, więc podczas wizyty w mieście również można zrobić sobie uroczą wycieczkę do malowniczego Szentendere.

Popołudnie w Szentendere minęło bardzo szybko, a miasteczko pozostawiło magiczne wspomnienia. Zapachy pieczonych strudli, węgierskich i serbskich potraw, ulicznych grajków, kolorowych wyrobów z drewna. 

Jaskinie

Autostrada Zagrzeb – Balaton – Budapeszt

Wyjeżdżamy z Węgier pozostawiając za sobą gorący Balaton i smak papryki. I już wiemy, że Węgry są miejscem do którego na pewno wrócimy. 

Zmierzamy w kierunku granicy ze Słowacją a naszym celem jest Tatrzańska Łomnica. Na miejsce docieramy późnym wieczorem. Robi się znacznie chłodniej a nad górami zawisają drobne obłoki, podświetlone zachodzącym słońcem. Tatry wyglądają pięknie. 

Rano wita nas pochmurny poranek. Nie szkodzi. Dzisiaj w planie mamy zwiedzanie jaskiń. Prawdziwą perełką tego rejonu jest Jaskinia Lodowa, znajdująca się na terenie Parku Narodowego Słowacki Raj. 

Słowacki Raj to miejsce, gdzie można spędzić spokojnie kilka dni. Niesamowite, trasy prowadzące przez strome wąwozy, zapierają dech w piersiach. Kładki, drabiny, łańcuchy. Tutaj każdy miłośnik aktywnego wypoczynku znajdzie coś dla siebie. My jednak tym razem skupiamy się na jaskiniach. Do jaskini prowadzi ‘małe’ podejście, więc po 15 minutowym spacerku, przy naszej kondycji, sapiemy jak trzy małe parowozy.

Wejścia do jaskiń odbywają się co 15 minut. Istnieje również możliwość zwiedzania w języku polskim. Najważniejszą jednak informacją jest to, że wybierając się na wycieczkę do jaskini, musimy mieć ze sobą gotówkę. Karty płatnicze, niestety nie są obsługiwane.

Przed nami Jaskinia Lodowa.

Jaskinia swój mikroklimat zawdzięcza swojej budowie, przypominającej ogromną kieszeń, w której przez cały rok utrzymuje się zimne powietrze. Ciepłe powietrze, posiadające mniejszą gęstość, nie jest w stanie wyprzeć chłodnego powietrza z jaskini. Z tego powodu średnioroczna temperatura powietrza w jaskini utrzymuje się w granicach –3,8 do +0,5 °C.

Około godziny 14 opuszczamy jaskinię. Pada i to niestety krzyżuje nam plany związane z atrakcjami tras Słowackiego Raju, decydujemy się na wizytę w jeszcze jednej jaskini, znajdującej się … na Węgrzech. Tak dobrze słyszycie! Ze Słowackiego Raju do jaskini Bradla położonej w Parku Narodowym Aggtelek, dotrzecie w około godzinę. Droga prowadzi przez malownicze tereny Tatr Niżnych. Przejazd przez granicę Słowacko-Węgierską, komunikuje nam mała tabliczka, którą łatwo można przeoczyć. A tuż za nią znajduje się nasza jaskinia!

Jest to jedna z ciekawszych jaskiń europejskich, i chyba jedyna z taką ilością kolumn naciekowych – stalagnatów,  powstałych po złączeniu stalaktytów ze stalagmitami. Ta jaskinia jest jedną z najpiękniejszych jakie widzieliśmy, a widzieliśmy ich już całkiem sporo!

 

Tatrzańska Łomnica

Późnym wieczorem docieramy z powrotem do Tatrzańskie Łomnicy. Nad Tatrami, znowu przetaczają się malownicze chmury. Wygląda jednak na to, że pogoda następnego dnia powinna nam dopisać!

Poranek budzi nas ostrym słońcem. Po szybkim i wczesnym śniadaniu, podjeżdżamy pod wyciąg kolejki na Tatrzańską Łomnicę. Jest wcześnie tuż po godzinie ósmej. Kolejka dopiero zaczyna się tworzyć. Niestety okazuje się, że bilety na sam szczyt są już w zasadzie niedostępne, nie licząc jednego miejsca po godzinie 17. Decydujemy się wjechać do połowy. A ewentualnie na górze dokupić przejazd wyciągiem krzesełkowym na Łomnickie Sedlo. I to był strzał w dziesiątkę. Widoki były po prostu rewelacyjne!

 

Kupując bilet na Łomnicę, otrzumujemy kartę GOPASS, która jest również naszym biletem. Dokupując bilet jest on ‘nabijany’ na naszej karcie. Po powrocie możemy sami zdecydować, że zatrzumujemy naszą kartę, czy też oddajemy ją w maszynie znajdującej się zaraz przy wyjściu z terminala kolejki – zwrot 2 euro za kartę. Jeżeli chcecie zakupić bilety z wyprzedzeniem można to zrobić na tutaj.

I tak zakończyliśmy nasz tygodniowy objazd po Słowacji i Węgrzech, zaostrzając nam tylko apetyt na powrót w te rejony! 

 

 

 

 

Czekamy na Twój komentarz !

%d bloggers like this: