Pompeje
Ruszyliśmy z powrotem na północny zachód. Południowe Apeniny, skąpane w słońcu wydawały się być znacznie bardziej przyjaznym miejscem, niż kilka dni temu. Około 16:00 docieramy do Pompei. Zataczamy małe kółko po mieście, szukając wolnego miejsca i okazuje się, że znajdujemy jedno tuż przy samym połcie oddzielającym ruchliwą ulicę od pogrążonych w wiecznym śnie pozostałości starożytnych Pompei. Nagle jak za sprawą czarodziejskiej różdżki pojawia się sympatyczny człowiek, oferujący jeszcze lepsze miejsce parkingowe, na podwórku firmy, która oferuje wycieczki po ruinach. Dziękujemy grzecznie i ruszamy spacerem do bramy głównej.
Pomimo środka sezonu, turystów nie ma zbyt wielu. O tej godzinie większość autobusów z turystami odjechała w siną dal, co poniekąd bardzo nas cieszy. Stanowisko archeologiczne Pompei to krótko mówiąc patelnia. Gdziekolwiek nie pójdziecie będziecie smażyć się w pięknym włoskim słoneczku. Po południu nieco mniejszym, choć czasami mieliśmy wrażenie, że były to tylko nasze pobożne życzenia.
Znajdując się pomiędzy morzem a rzeką Sarno, Pompeje świetnie wykorzystywały swoje naturalne położenie do wymiany handlowej. Założone VII wieku przed naszą erą przez lud Osków, przez wieki wpadało raz po raz w coraz to inne ręce. Było portem morskim Greków, Fenicjan, Etrusków. W III wieku przed naszą erą, po wojnach punickich, Pompeje dostały się pod kontrolę Rzymu.
A tak przebieg wydarzeń opisał Pliniusz Młodszy w liście do Tacyta.
Dla mieszkańców miasta nie nadszedł już świt. Pokryte 6 metrówą warstwą popiołu Pompeje zastygły w bezruchu na wieki.
Zwiedzamy opuszczone domostwa, patrząc na pięknie udekorowane ściany, posadzki, fontanny, a na fasadach budynków wciąż uwagę przykuwają reklamy sklepów. Niemal zdawać się może, że miasto nagle ożyje, otrząśnie się z wielowiekowego letargu, w gwarze, śmiechu, turkocie wózków, skrzypieniu desek. Nic takiego jednak się nie dzieje.
Herkulanum
Po drugiej stronie Neapolu leży inne miasto – Herkulanum. Nie miało ono aż tyle szczęścia co Pompeje, jego mieszkańcy zaskoczeni wybuchem Wezuwiusza, próbowali uciekać drogą morską, część schroniła się w portowych dokach, gdzie…. pozostali do dzisiaj.
Miasto jest wspaniale zachowane, znacznie lepiej niż Pompeje. Niemal nieprawdopodobnym wydaje się jakie detale zachowały się w tym miejscu. Idąc ulicami miasta, mamy wrażenie, że to średniowieczne przedmieścia. Dwupiętrowe budynki, z pięknymi zdobieniami, dekoracje, w pewnym momencie zauważamy fragment drewnianych schodów, który uchował się do naszych czasów.
Herkulanum jest znacznie mniejsze niż Pompeje, jego większa część prawdopodobnie nigdy nie zostanie odkryta, ponieważ wznoszą się nad nim zabudowania obecnego miasta.
Do Herkulanum najlepiej wybrać się pociągiem z Neapolu, oszczędzicie sobie w ten sposób całkiem spore pokłady nerwów. Generalnie jazda po Neapolu i okolicy wymaga ich sporo. To co się tam dzieje sprawia, że nasze umiejętności jazdy samochodem wystawiane są na szczególną próbę.
Neapol
Ruch wydaje się nie być skrępowany żadnymi szczególnymi zasadami ruchu drogowego. Samochody trąbią, zmieniają pasy niemal ocierając się o siebie, a miedzy nimi w jakiś cudowny sposób mkną skutery, a na nich uśmiechnięci Włosi, żywo gestykulujący rękami, krzyczący do sienie nad maskami samochodów, opowiadając przeróżne historie. Ulica zachowuje się jak jedna wielka poruszająca się masa. A potem wjeżdżamy na stare miasto i robi się jeszcze weselej. Uliczki zamykane w mniej lub bardziej losowy sposób, wąskie na tyle, że zastanawiacie się czy aby na pewno jesteście w stanie się w nich zmieścić, lecz nie macie wyjścia bo za wami stoi pięćdziesiąt kolejnych samochodów, a tuż za Waszym lusterkiem właśnie trąbi klakson motorowera. I wio pędzicie z tłumem, przed siebie, pomiędzy tłumem ludzi, kramów, sklepików, lodziarni, stolików, moplików i Pan Bóg jeden wie czego jeszcze. I obyście mieli zarezerwowany nocleg z parkingiem bo inaczej już po Was. Przetoczycie się przez miasto z falą i wyjedziecie z załamaniem nerwowym. Ale sam parking też zapewne dostarczy Wam niezapomnianych emocji.
Nasz był w piwnicy budynku, na wąskiej ulicy, samochód niemal musiał zgiąć się w pół aby do niego wjechać a potem pod przedziwnym kątem osunąć się w dół piwnic, po to by na końcu wjechać na windę, która uniosła go pod sufit, aby pod nim znalazło się miejsce dla kolejnego delikwenta.
A kiedy już zaparkujcie, zrzucicie ciuchy i bagaże w pokoju, a nogi przestaną Wam się trząść, pędźcie do miasta. I zapomnijcie o wychuchanych miastach północnych Włoch, nawet Rzym wyda Wam się błyszczącą i wysprzątaną metropolią. Neapol to coś więcej niż miasto. To miejsce sponiewiera Was emocjonalnie i sami już nie będziecie wiedzieć, czy macie go dosyć, czy jest piękne, czy większego brudu nie widzieliście nigdzie w Europie.
Nad Wami górować będą przepiękne kamienice, barok w czystej postaci, cudowne uliczki, placyki, a każdy z nich dopieszczony w najmniejszym detalu. Miniecie restauracje, ludzi w garniturach, a kilka metrów dalej potężna sterty śmieci, na których leżeć będzie niemal wszystko, od telewizora, przez drzwi i resztki obiadu. Na reprezentacyjnej ulicy dostaniecie wspaniałe lody, skosztujecie miejscowych smakołyków, a kilka metrów dalej ktoś otworzy drzwi sklepu z owocami morza, i wyleje wprost pod Wasze nogi cuchnącą breje. A Wy będziecie stać i patrzeć w osłupieniu co tutaj się … dzieje.
A potem odwiedzicie kaplicę Sansevero i Wasze szczęki opadną z głośnym hukiem. Takich rzeźb nie powstydził by się sam Michał Anioł. Potem wybierzecie się na wycieczkę do zamku
Castel Sant’Elmo, spojrzycie z góry na Neapol i otulonego popołudniowym słońcem Wezuwiusza i nie będziecie mogli oderwać wzroku od tej przepięknej panoramy. Spacer po klasztorze Kartuzów Certosa San Martino, będzie równie niezapomnianym przeżyciem. Wzniesiony w XIV wieku klasztor kryje wiele tajemnic! Znajdziemy tutaj również Muzeum Narodowe San Martino. Jego zbiory obejmują okres panowania Burbonów. Wśród jego zbiorów znajdziemy obrazy, rzeźby, ale również takie nietypowe eksponaty łodzie królewskie, karoce.
Neapol to również miasto podziemne, znajdziemy tutaj niesamowite katakumby, tajemnicze tunele, groty i krypty, czy też Tunel Burboński. Warto również wspomnieć o Teatrze San Carlo.
Nie sposób również nie odwiedzić Bazyliki św. Klary, największego kościoła w mieście. Wznoszenie kościoła rozpoczęto 1310 roku a budowę zakończono po 30 latach. Bazylika ucierpiała podczas II wojny światowej a jej część została poważnie zniszczona. Na szczęście, zawieruchę wojenną przetrwały wspaniałe, znajdujące się za bazyliką, pochodzące z XVIII wieku krużganki – dzieło Domenico Antonio Vaccaro.
Pisząc o Neapolu nie sposób nie wspomnieć o postaci Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, który spędził w tym mieście 43 lata swojego życia.
I przyjdzie taki moment, że mijając kolejną stertę śmieci, nerwowo trzymając torebkę, rozglądając się na boki, za potencjalnym przestępcą na motorowerze, że zaczniecie się rozluźniać, bardziej skupiać na pięknie tego miejsca, na pysznych lodach, na muzyce, na kolorach, na widokach. A jednocześnie gdzieś w tle zaczniecie się zastanawiać jak można było dopuścić by tak piękne miasto zaczęło popadać w taką ruinę. Przegniłe brami, rozpadające się framugi okien, odpadające przepiękne barokowe zdobienia. To miasto jest chyba jednym z bardziej niepowtarzalnych miast europejskich. Nie bójcie się go, bo Neapol po prostu trzeba zobaczyć.
Po dwóch intensywnych dniach zwiedzania ruszyliśmy na północ. Po drodze odwiedzając jeszcze jedną perełkę tego regionu. To miejsce nie tylko dla koneserów historii, entuzjastów Etrusków, czy poszukiwaczy tajemniczych miejsc. To miejsce jest magnetyczne, to namacalny o wspaniały kawałek historii ludu, który niemal wyparował z kart historii. Niegdyś prężna cywilizacja, z której Rzym czerpał garściami, dziś praktycznie nieznana. Miał w tym swój znaczy udział wspomniany wcześniej Rzym, którego armie i kronikarze zadbały o to by nie było na katach historii nie pojawiło się nic, co było by w stanie przyćmić Imperium. Piszę o Etruskach i ich wspaniałej cywilizacji i o nekropolii, którą pozostawili po sobie tysiące lat temu.
Cerveteri
Nekropolia Cerveteri jest chyba jedną z najbardziej imponujących w całym regionie jeżeli nie w całym basenie Morza Śródziemnego. Jest ona ogromna, z łatwością można zgubić się, wędrując ulicami tego “miasta umarłych”. Wchodząc do imponujących budowli mamy wrażenie, że cofamy się w czasie. Wrażenie to potęgowane jest przez instalacje multimedialne wykorzystujące projekcje audiowizualne, wirtualne rekonstrukcje, efekty dźwiękowe i świetlne oraz filmy 3D aby pokazać nam, jak wyglądały wnętrza grobowców ponad dwa tysiące lat temu.
Będąc w tej okolicy warto odwiedzić Muzeum Narodowe w Cerveteri. Znajdziemy tam wiele ciekawych artefaktów etruskich, w tym słynny Sarkofag Małżonków. To nowoczesne muzeum będzie nie lada gratką dla osób lubiących interaktywne wystawy. To nowoczesne muzeum znajduje się w czołówce światowego rankingu tego typu muzeów.
Nieco dalej leży kolejne niesamowite miejsce – Nekropolia Tarquinia, która często określana jest jako “pierwszy rozdział w historii wielkiego włoskiego malarstwa”. Znajdziemy tutaj wspaniałe malowane grobowce zdobione scenami ludzkiego życia: myśliwych, rybaków, muzyków, tancerzy, żonglerów i sportowców. W mieście natomiast możecie odwiedzić mieszczące się w piętnastowiecznym Palazzo Vitelleschi, Narodowe Muzeum Archeologiczne Tarquinia, w którym znajdziecie wspaniałą kolekcję znalezionych na terenie nekropolii przedmiotów, niektóre z nich sprawiają niesamowite wrażenie jak chociażby, sugestywne Skrzydlate Konie.
Terme di Saturnia
Na nocleg jedziemy dalej na północ w okolicy Terme di Saturnia, małego Włoskiego Pamukkale. Woda z gorących źródeł utworzyła tutaj bajeczna białe tarasy wypełnione ciepłą wodą, kąpiel w nich jest całkowicie bezpłatna.
Obok znajduje się parking oraz nieduża knajpka, z raczej średnim jedzeniem. Jeżeli zależy Wam na jakiś smacznych lokalnych przysmakach, lepiej będzie przystanąć w pobliskiej, ślicznej miejscowości Montemerano. Na nocleg możemy polecić Wam, położone na uboczu, gospodarstwo agroturystyczne Agriturismo Bio Aia Della Colonna.
c.d.n.
2 komentarze w “Włochy – samo południe. Neapol”