Kamperem przez Nową Zelandię

Nowa Zelandia – kierunek południe

Prom powoli dopływa do Marlborough Sound. Na horyzoncie zaczynają rysować się wzgórza. Miejsce to obejmuje ponad 4000 km2 cieśnin, wysp i półwyspów, a prom właśnie powoli wpływa w jeden z wąskich przesmyków. Rejon te słynie z uprawy jednych z najlepszych nowozelandzkich win. Wypatrujemy z zaciekawieniem winnic i w końcu udaje nam się wypatrzeć jedną z nich. Zielone półwyspy wcinają się głęboko w toń ciemnoniebieskiego oceanu, a błękit nieba sprawia, że krajobraz wydaje się być prawie nierzeczywisty.

Tuż przed Picton, wzgórza zdają się być bardziej suche, porośnięte w większości trawą, a na niebie pojawiają się pierwsze chmury, które jak to w Nowej Zelandii, gnane wiejącym nieustannie wiatrem pędzą przez niebieskie niebo niczym wielkie kłębiaste zwoje waty cukrowej. 

Picton nie jest zbyt duże, szybko zjeżdżamy z promu i wyjeżdżamy z portu. Kierujemy się ku Nelson, kameralnej i malowniczej miejscowości położonej w północnej części Wyspy Południowej. Droga staje się coraz bardziej kręta a widok na morze coraz bardziej spektakularny. 

Niestety dla samego miasteczka nie mamy zbyt wiele czasu a szkoda bo Nelson to na prawdę urocze miejsce. My niestety pędzimy dalej aby przed zmrokiem dotrzeć do Keiteriteri.

Pogoda w Nowej Zelandii zmienia się jak w kalejdoskopie, tak było i tym razem, zanim dotarliśmy na miejsce, przepiękne błękitne niebo zasnuło się chmurami a po chwili pierwsze krople deszczu zaczęły bębnić miarowo spadając na maskę naszego małego kampera. Nasze humory zaczęły lekko szwankować. Jak to raj na końcu świata z taką paskudną pogodą? Szarobure kolory nieba, strugi deszczu oblewające nasz zielony samochodzik, czy taka właśnie będzie Południowa Wyspa? 

Deszcz skończył się równie szybko jak się pojawił a my postanowiliśmy przekonać się jak wyglądają plaże w tym rejonie, gdzieś z okna samochodu dostrzegamy w oddali potężne łachy piachu i mieniące się w kolorach zachodzącego słońca morze. Znajdujemy boczną dróżkę i już kręta droga prowadzi nas nad samo morze. A widok sprawia, że nasze szczęki opadają z głośnym hukiem na ziemię

Spadające w oddali strugi deszczu, rozświetlone, niebiesko-różowe niebo i unoszące się na wodzie jachty i łodzie wyglądają prawie nierealnie. To jest właśnie Nowa Zelandia. Tutaj nie może się nie podobać, nawet najbardziej przygnębiająca pogoda potrafi wyczarować tak niesamowite krajobrazy, że człowiek patrzy przez sienie niemal jak zahipnotyzowany.

Keiteriteri – Brama Abel Tasman

Poranek przywitał nas przepiękną pogodą. Północna część Wyspy Południowej i okolice Keiteriteri to punkt wypadowy do Parku Narodowego Abel Tasman. Można spędzić tutaj spokojnie nawet tydzień, korzystając w urokliwych tras przez busz oraz pływając kajakiem po wodach zatoki. Wszytko to w dowolnej konfiguracji, z możliwością łączenia kilkugodzinnej wędrówki przepięknymi szlakami i powrotem kajakiem, płynąc wzdłuż wybrzeża. Okolice te słyną z przepięknych pomarańczowo-czerwonych plaż, oraz niesamowitych widoków.

 

My niestety nie mamy aż tyle czasu, decydujemy się więc na odwiedzenie jednej z plaż i rejs statkiem wzdłuż wybrzeża parku. 

Jeżeli wybieracie się do Parku, warto wcześniej sprawdzić informacje na oficjalnej stronie Parku http://www.doc.govt.nz/parks-and-recreation/places-to-go/nelson-tasman/places/abel-tasman-national-park/

Wharariki Beach

Ostatniego dnia pobytu postanawiamy odwiedzić okolice Farewell Spit i plaży Wharariki. To miejsce jest na prawdę magiczne. Pozostawiamy samochód na parkingu i zmierzamy w kierunku plaży. Droga wiedzie przez zielone pagórkowate pola, na których pasą się owce i krowy. Widok na pierwszy rzut oka wygląda bardzo znajomo. 

Zielone pola wyglądają uroczo, porośnięte są bujną zieloną trawą oraz potężnymi jukami. Docieramy w końcu do piaszczystej drogi prowadzącej wprost na plaże. Nowozelandzka roślinność zawsze robi wrażenie, jest taka podobna, tak znajoma a jednocześnie taka inna. Nie wiem na czym polega jej fenomen ale ten kraj sprawia, że zapominamy o czasie, stapiamy się z przyrodą i mamy ochotę wędrować przed siebie.

 

 

Plaża jest kompletnie pusta jeżeli nie liczymy stada szalejących w wodzie fok. Potężne formacje skalne wznoszą się na kilkadziesiąt metrów ponad powierzchnię wody. Z oddali dobiega grzmot uderzającej o skały wody a powietrze przesiąknięte jest zapachem oceanu i zimnej bryzy, która chłodzi nasze twarze w upalnym południowym słońcu. 

Spokój jaki ma w sobie to miejsce jest wprost nie do opisania. Wybieramy się na spacer wzdłuż wybrzeża i tak niepostrzeżenie mija nam kilka godzin. Czas ruszać jednak na południe!

West Coast

Droga na West Coast prowadzi jednym z najpiękniejszych wybrzeży jakie mieliśmy okazję do tej pory oglądać. Mówiąc, że to miejsce jest spektakularne nie oddajemy nawet ułamka jego piękna. Miejsce to tworzą zbocza Alp Południowych wpadające do Morza Tasmana, porośnięte gęstym lasem deszczowym strefy umiarkowanej.

Notuje się tutaj jedne z największych na świecie opadów rocznych, sięgające rocznie 10 metrów, rekordowe opady miały miejsce w 2016 roku kiedy to w tym rejonie spadło ponad 11,5 m rocznych opadów. 

Niech jednak nie zniechęca nas to do eksploracji tego regionu miejsce to wygląda bajkowo niezależnie od tego, czy z nieba leją się strugi deszczu, czy też promienie gorącego nowozelandzkiego słońca.

Wystarczy zatrzymać się na poboczu i wybrać jedną z wielu szlaków wiodących przez dziewicze lasy deszczowe by poczuć się przez chwilę jak w przedziwnym lesie deszczowym Gondwany. Zanurzając się w busz mamy wrażenie, że cofamy się miliony lat wstecz, otaczająca nas przyroda sprawia tak nierealne wrażenie, że przestaje nas w zasadzie dziwić nawet niebieski grzyb, rosnący na pobliskiej kępie mchu.

 

 

Jednym z ciekawszych miejsc na wybrzeżu jest rejon Punakaiki, gdzie możemy zobaczyć tzw. Skały Naleśnikowe (Pancake Rocks)

Pancake Rocks to wapienne skały osadowe. Powstały około 30 milionów lat temu z niewielkich fragmentów martwych morskich stworzeń i roślin, których szczątki osiadły na dnie morza. Ogromne ciśnienie wody spowodowało, że fragmenty te łączyły się ze sobą tworząc z czasem kolejne warstwy wapienia. Stopniowo aktywność sejsmiczna wyniosła dno morskie ponad powierzchnię wody a reszty dzieła dokonały deszcz, wiatr i woda. 

Nasza droga wiedzie jednak dalej na południe. Do miejsca gdzie ogromne jęzory lodowca zmierzają powoli w kierunku morza, przedzierając się przez niesamowity krajobraz lasów deszczowych.

Fox Glacier

Droga staje się coraz bardziej wąska, przejazdy nad płynącymi poniżej strumieniami ograniczają się do jednego pasa i ruchu mijanego. Coś co w Europie tworzyło by gigantyczne korki, w Nowej Zelandii nie stanowi żadnego problemu. Tutaj na Wyspie Południowej możemy jechać kilka godzin i nie spotkać kompletnie nikogo.

Cała populacja tego kraju to około 4,5 miliona ludzi, z czego blisko dwa mieszkają w okolicy Auckland na Wyspie Północnej. Południe to zupełnie inna bajka. Poza większymi skupiskami ludności jak Christchurch czy Queenstown kraj wydaje się pozbawiony ludzi. Jesteśmy tylko my i przyroda, a ta po prostu zwala z nóg i wydaje się być niepowtarzalna praktycznie praktycznie po każdym zakręcie.

Fox Glacier jak i pobliski Franc Joseph Glacier są ze wszech miar warte odwiedzenia. My udaliśmy się na ten pierwszy Oprócz zwiedzana lodowców z różnych punktów widokowych istnieje możliwość ich eksploracji pod okiem fachowego przewodnika. Przed wycieczką otrzymujemy specjalistyczne obuwie, czekany i nim się obejrzymy rozpoczynamy wycieczkę w górę lodowca. 

Queenstown

Droga z zachodniej części wyspy wiedzie przez przełęcz Arthur. W miejscu tym pogoda bywa kapryśna, nam jednak udało się trafić na bajeczną scenerię. 

Następnie droga wiedzie wzdłuż jeziora Wanaka. Brzegi jeziora ciągną się niemal w nieskończoność, a my zastanawiamy się jak takie miejsce wyglądało by w Stanach czy Europie. Zapewne każdy centymetr kwadratowy zostały by wykorzystany komercyjne, hotel na hotelu poganiał by hotel a tysiące krzykliwych reklam atakowało by nas z każdej strony drogi. 

Tutaj jednak jest Nowa Zelandia, gdzie przyroda jest dobrem narodowym a szacunek do niej wpajany jest dzieciom od najwcześniejszych lat. Dlatego właśnie wybrzeża wielu nowozelandzkich jezior wyglądają właśnie tak. 

Późnym wieczorem docieramy do miasta. Strome i wąskie uliczki testują naszego kampera, który niemal zatrzymuje się podczas powolnej wspinaczki prowadzącej nas na pole kempingowe. Poranek w mieście wita nas deszczem. Znając jednak już nieco nowozelandzką pogodę nie zniechęcamy się zbytnio i rozpoczynamy naszą wycieczkę po mieście. 

Naszym celem jest kolejka gondolowa, z której mamy nadzieję zobaczyć panoramę miasta i otaczających je Alp Południowych. A Nowa Zelandia jak to Nowa Zelandia uraczyła nas kolejną niespodzianką. Zaraz po wyjściu ze zmoczonego deszczem wagonika, z lekko skwaszonymi minami udaliśmy się na platformę widokową. A tutaj czekał na nas widok za milion dolarów. 

 

 

Zresztą okolice miasta również nie odbiegały od tego standardu. 

Co można robić w mieście? To chyba jedno z najbardziej rozrywkowych miejsc w Nowej Zelandii dla tych, dla których nadmiar adrenaliny jest stanem pożądanym. Będziemy mieli tutaj do wyboru skoki na bungee, przejażdżki super szybką łodzią motorową w kanionie rzeki, zjazdy rowerze i wiele innych atrakcji.

 

My jednakże zmierzamy w kierunku Parku Narodowego Fiordland

c.d.n.

 

Przeczytaj również

 

Auckland
Auckland
maj 05, 2017  •  Auckland / Ciekawe Miejsca / Miasta Nowej Zelandii / Nowa Zelandia
Przeczytaj
Kamperem przez Nową Zelandię
Kamperem przez Nową Zelandię
grudzień 12, 2017  •  Ciekawe Miejsca / Nowa Zelandia
Przeczytaj
Kamperem przez Nową Zelandię – Samo Południe
Kamperem przez Nową Zelandię - Samo Południe
grudzień 12, 2017  •  Ciekawe Miejsca / featured / Nowa Zelandia
Przeczytaj
Kamperem przez Nową Zelandię – Serce Wyspy Południowej
Kamperem przez Nową Zelandię - Serce Wyspy Południowej
grudzień 12, 2017  •  Ciekawe Miejsca / Nowa Zelandia
Przeczytaj
Kamperem przez Nową Zelandię. Przygoda na Wyspie Północnej
Kamperem przez Nową Zelandię. Przygoda na Wyspie Północnej
grudzień 12, 2017  •  Ciekawe Miejsca / Nowa Zelandia
Przeczytaj
Kamperem po Nowej Zelandii – Northland
Kamperem po Nowej Zelandii - Northland
grudzień 12, 2017  •  Ciekawe Miejsca / Nowa Zelandia
Przeczytaj
  1. Nowa Zelandia jest moim ogromnym marzeniem.Uwielbiam kraje, które mają ogromne bogactwo przyrodnicze. Pod tym względem zachwyciła mnie też Skandynawia. Czekam z niecierpliwością na dalsze wpisy o Nowej Zelandii. Pozdrawiam.Martyna.

    • @nighthunter says:

      O Nowej Zelandii napiszę jeszcze sporo, kraj jest na prawdę godny odwiedzenia. Nowa Zelandia jest dla mnie szczególnym miejscem z różnych względów. To chyba jedyny kraj na świecie gdzie człowiek po prostu może poczuć się jak w domu. Wspaniali ludzie a przyroda na prawdę rzuca na kolana. Od klimatów niemalże tropikalnych, przez źródła geotermalne i małe ‘yellowstone’ w okolicy Rotorua, przez niesamowite lodowce, wulkany, lasy deszczowe, potężne góry, wydmy, niekończące się plaże, formacje skalne, bogactwo świata podwodnego, malownicze miasteczka, przełęcze, jaskinie. To jest taki świat w pigułce 🙂

Czekamy na Twój komentarz !

%d bloggers like this: